w 100-lecie urodzin ks. Jerzego Sachsa
Życie z łaski
„Łaska jego okazana mi nie była daremna”.
1 Kor 15,10
Oddajemy do rąk czytelników niezwykłą książkę. Uczy ona zapatrzenia się w krzyż Jezusa Chrystusa, aby z niego wyczytać na każdą drogę życia dar łaski Boga. Życie i służbę ks. konseniora Jerzego Sachsa można zaopatrzyć w różne tytuły. Na pewno adekwatnym do postaci ks. Jerzego Sachsa, bycia w Rodzinie i w Kościele jest także ten, przywołany powyżej. Ks. Jerzy Sachs zdawał sobie z tego sprawę i niejeden raz dawał temu wyraz. O łasce uczył nas na lekcjach religii, o niej zwiastował z wielu ambon i przemawiał świadectwem życia. Znamiona łaski, o których mówił, to niemalże jak chleb powszedni, o który prosił i za jaki dziękował wiele razy każdego dnia. Dzięki łasce mógł pokonywać wiele różnych trudności, których mu nie szczędzono, a mimo to z radością mógł iść przez życie, na jego ulicach i wiejskich drogach, uśmiechając się życzliwie do każdego. Emanował łaską i o nią prosił dla najbliższych, przyjaciół, parafian, znajomych, nie wyłączając wrogów. Był bity w więzieniu, przez to też niedosłyszał. Jako wikariusz ks. Jerzego Sachsa towarzyszyłem mu na pewnej rozprawie, po której na korytarzu padały pod jego adresem różne wyzwiska – wtedy powiedział do mnie, z lekkim uśmiechem, iż uważa teraz to, że nieco niedosłyszy również za łaskę Bożą. Mieć poczucie łaski to wielka godność Bożego dziecka.
Werner de Boor napisał: „Łaska sprawia, że stajemy się czynni, łaska umacnia i czyni zdolnym do poświęcenia, oddania, pracy i cierpień. Dla Pawła jego służba nie stanowiła gorzkiego „dodatku” do „słodkiej łaski, lecz wskazywała raczej na wielkość samej łaski i głębokość okazanego mu zmiłowania. Dlatego właśnie łączy on te dwie rzeczy, które my często rozdzielamy i przeciwstawiamy: „łaskę” i „pracę”, czystą pokorę i świadomość powołania”[1]. Podczas dni dobrych czy złych zachować poczucie, że wszystko jest z łaski, to wcale nie takie proste. O to trzeba bojować w modlitwie. Tylko modlitwa usuwa w cień to, co jest nieznośnym moim ego, które często podpowiada, że wszystko mogę sam uczynić, a tak wcale nie jest. Modlitwa to smak mojej wolności w Chrystusie. Jezus przez zwycięstwo na krzyżu wyzwolił mnie spod władzy szatana i w łasce swojej, gdy przychodzę w modlitwie, tuli jak dziecko w swoich ojcowskich ramionach.
Państwo Róża i Jerzy Sachsowie w dniu mojej ordynacji podarowali mi krzyż na biurko. Stał on kiedyś na biurku ks. Adolfa Sachsa, dziadka mojego Proboszcza. Przez wiele już lat mojej kaznodziejskiej posługi, krzyż ten przypomina, że łaska Boża nigdy nie jest daremna. Ona przychodzi z wielkim Bożym zamysłem do każdego, czy ją umiemy odczytać, czy też nie. Po latach może dopiero potrafię skonstatować treść Bożej łaski, jaka wpisuje się w moje życie, abym mógł być jednym maleńkim promyczkiem Jezusa.
Książka ta uczy też pokory w przyjmowaniu łaski i jest skierowana do każdego, kto w pokornym przyjmowaniu łaski nie może sobie poradzić. Książka niesie przesłanie dla pojedynczego czytelnika, ale znajdziemy w niej także konkretne słowa pod adresem społeczności Kościoła i jego zadań w naszej Ojczyźnie. Książka podpowiada, jak wygrać swoje życie dla życia wiecznego.
Chciejmy też odwołać się jeszcze do słów ks. Marcina Lutra, który wyznaje: „Wszystko, czym jestem i co mam, to jedynie z jego łaski i miłosierdzia, to zasługa jego drogiej krwi i gorzkiego potu; dlatego wszystko winno służyć z radością i z serca ku jego chwale”[2].